niedziela, 10 sierpnia 2014

Opowiadanie na konkurs "Miłość w odcieniach steampunk" - "Wolność"


     Ryk śmigłowca zagłuszał krzyk agenta, którego natarczywy, zwielokrotniony przez megafon głos nakazywał jej pozostać w miejscu. Potężne reflektory oślepiały ją, ale nie odważyła się osłonić oczu przed światłem; wiedziała, że celuje w nią kilkunastu ciężkozbrojnych korporacji, a prócz tego co najmniej dwóch strzelców wyborowych i zdawała sobie sprawę, że wystarczy najdrobniejszy ruch, by któryś z nich pociągnął za spust. Ich rozedrgane, pełne napięcia myśli docierały do niej ze wszystkich stron, tak wyraziste, że prawie mogła dostrzec ich ruch w szarpanym przez śmigło helikoptera powietrzu.
- Nie próbuj wykonywać żadnych manewrów! – tym razem głos przedarł się przez huk silników.
Zmrużyła powieki i powoli uniosła dłoń, by jednak osłonić twarz przed halogenami. Dostrzegła, że żołnierze kłębią się za barykadą, zza której wychylała się również sylwetka z megafonem.
- Operator poda ci wygłuszacz! – oznajmił mężczyzna, usiłując przekrzykiwać hałas. – Załóż go niezwłocznie! W przeciwnym razie otworzymy ogień!
Zza blokady wysunął się jeden z cyborgów. Światła reflektorów odbiły się w wypolerowanej powierzchni potężnego wspomaganego pancerza. Kroczył wolno, kryjąc się za tarczą balistyczną.
Gdy przystanął, Aniela mogła wyraźnie widzieć plątaninę kabli, łączącej jego ciało ze stalowymi płytami. Pęki drutów okalały stalowym warkoczem również głowę mężczyzny, znikając pod błyszczącym hełmem. Wygłuszacz. Żołnierz wyjął zza tarczy podobne urządzenie i położył je na ziemi, pod nogami dziewczyny.
     Spojrzała na leżący przedmiot z niechęcią. Wszystkie kable zakończone były cienkimi igłami, których przeznaczeniem było podłączenie się do układu nerwowego użytkownika. Wstrętny symbol nowego porządku, jaki zapanował, od kiedy korporacja przestała kryć swoje prawdziwe oblicze pod maską niewinnego dostawcy usług multimedialnych…
     Przez całe lata organizacja działała agresywnie, lecz legalnie, zaduszając wszelką konkurencję, sukcesywnie dążąc do monopolizacji. Gdy wreszcie zdołała to osiągnąć, zaczęła wprowadzać fascynujące nowości. „Ulepszamy się dla ciebie”, „dostosowujemy się do twych potrzeb” - tak brzmiały slogany, którymi reklamowano najnowszy i najnowocześniejszy produkt, ewenement na skalę światową: czytnik fal EEG. Dzięki niemu dostawcy wiedzieli, o czym myśli odbiorca i mogli dopasować emitowane programy do jego oczekiwań. Jednocześnie czytnik był niezawodną metodą na inwigilację społeczeństwa. Niewiele czasu upłynęło, by posiadanie go z krzyku mody stało się obowiązkiem, a jeszcze mniej, by aresztowano pierwszych obywateli, którzy w zaciszu własnych domów odważyli się skrytykować organizację. W ciągu kilku miesięcy odebrano ludziom to, czego nikt dotąd nie był zdolny im odebrać – wolność myśli. Wielu zdecydowało się na ucieczkę z kraju, jednak wszechobecne czytniki skutecznie udaremniły te próby. Inni usiłowali się buntować, walcząc i przelewając krew za wolność, jednak marne były ich szanse w konfrontacji z ciężkimi oddziałami korporacji.
     Kiedy organizacja ujawniła swe autokratyczne ambicje, Aniela była studentką. Na wieść, że jej uczelnia zaopatrzyła wszystkie akademiki w wymagany sprzęt, wraz z przyjaciółmi rozpoczęli protest. Jednak, kiedy cyborgi wkroczyły do kampusu, manifestacje przerodziły się w krwawe zamieszki. W tej nierównej walce zwycięstwo było z góry przesądzone i chcąc ocalić życie, demonstranci musieli uciekać. Ścigano ich i szczuto, nie mogli skontaktować się z rodziną, nie mogli wyjechać z miasta – na każde potknięcie czyhali niezawodni szpiedzy korporacji: czytniki. Każdy krok był rejestrowany, każda myśl przechwytywana. Jednocześnie w całym kraju zaczęły tworzyć się bojówki, sabotujące działania organizacji. I również wtedy Aniela odkryła, że potrafi kontrolować aktywność swojego mózgu, tłumić fale EEG, by stawały się niewykrywalne, wzmacniać je, zagłuszając inne sygnały, przejmować obce częstotliwości, a nawet niszczyć nieodległe odbiorniki.
     Uznając, że takiego talentu nie można zmarnować, wraz z przyjaciółmi dołączyła do lokalnej bojówki. Dzięki niej cała grupa zdołała przedostać się do stolicy, by połączyć siły z tamtejszymi buntownikami. Nie było to łatwe, gdyż w Warszawie trwała regularna wojna. Korporacja rzuciła tu do walki tak wiele oddziałów, że miejscowi anarchiści, choć najliczniejsi w całym kraju, wciąż ponosili straty.
    W stolicy nowych towarzyszy przyjęto z otwartymi ramionami i natychmiast włączono do działania. Anielę przydzielono do bojówki, którą dowodził Igor. Chłopak, podobnie jak ona, uwięziony był w mieście bez wieści o swojej rodzinie. Miał dobry zmysł organizacyjny oraz to coś, co sprawiało, że ludzie go słuchali. Zaprzyjaźnili się ze sobą, a z czasem dziewczyna przyznała mu się do swoich umiejętności. Zafascynowany jej niesamowitym potencjałem, Igor zwołał wielkie zebranie i przedstawił plan zniszczenia korporacji, którego osią miała być Aniela. Chcieli zniszczyć strategiczne punkty organizacji, osłabiając tym samym jej pozycję. Buntownicy przyjęli plan i znieśli podział na pojedyncze bojówki, obwołując chłopaka głównym i jedynym przywódcą.
     Od tego momentu ich działania stały się bardziej precyzyjne, a przez to również skuteczniejsze. Igor kierował różne grupy w kilka punktów na raz, tak by uderzały w krótkich odstępach czasu, nie dając wrogom szans na szybką reakcję. Jednocześnie ćwiczył też z Anielą. Dziewczyna miała stać się agentem bojówki i działać samodzielnie, ale problem polegał na tym, że nie do końca panowała nad swymi zdolnościami. Bojówkarze dostarczali jej skradzione czytniki i wygłuszacze, jednak mimo wielu wysiłków, nie osiągnęła dobrych wyników, trenując na nieaktywnych urządzeniach. Igor uznał, że dziewczyna musi uczyć się na ludziach i przekonał ją, by ćwiczyła na nim.
     Jego upór i determinacja szybko dały efekty i mimo wielu chwil załamania, w końcu Aniela nauczyła się korzystać z niezwykłego talentu. Jej pierwsze wypady okazały się być wielkim sukcesem; bez trudu zniszczyła wyznaczoną aparaturę, a korporacja straciła wiele punktów łączności. W ludzi wstąpił duch walki; radzili sobie coraz lepiej, uzyskując wsparcie cywili oraz z wielkim poświęceniem realizując kolejne cele.
     Nikogo nie zdziwiło, że dzielone obawy, głód i samotność w końcu sprawiły, że Aniela i Igor zbliżyli się do siebie. Rozkwitło uczucie, które miało szanse na szczęśliwe zakończenie tylko, gdyby wygrali wojnę – oboje byli poszukiwani. Dlatego przysięgli sobie, że zniszczą korporację i tym samym otworzą wszystkim drogę do wolności. Powtarzając te słowa jak mantrę, uczynili je swoim hasłem i symbolem.
     Odnoszone niewielkie zwycięstwa przybliżały ich do zwycięstwa, lecz wciąż obawiali się ataku na główną siedzibę organizacji. Jednak musieli się na to odważyć i nadszedł w końcu dzień, gdy przegłosowano plan zniszczenia głównego nadajnika, serca całej korporacji. Aniela, przebrana za strażnika, miała przedostać się przez ochronę, oszukując systemy kontrolne dzięki swoim umiejętnościom. Jednocześnie bojówki miały zaatakować budynki organizacji, skupiając na sobie uwagę cyborgów i dając dziewczynie czas na działanie. Nie planowali odwrotu czy przegrupowania. Chcieli nareszcie wygrać lub umrzeć, próbując.
     Nocą, w przeddzień bitwy, młodzi kochankowie obiecywali sobie, że nie zginą i że wszystko dobrze się ułoży, lecz to ich splecione do bólu dłonie i zaciśnięte usta mówiły, jak bardzo się boją.
      Gdy nadszedł wielki dzień, buntownicy byli gotowi. Jednak tylko do pewnego momentu wszystko szło gładko... Dzięki pomocy bojówek Aniela niezauważenie wślizgnęła się do siedziby korporacji, jednak organizacja była przygotowana na ten atak i chwilę później bojówkarze zostali przygnieceni przez przeważające oddziały cyborgów. Dziewczyna słyszała wszystkie raporty, szła jednak naprzód, usiłując być głuchą na przerażające doniesienia. Mijając atrium, ostatnią otwartą przestrzeń przed serwerownią nadajnika, usłyszała o przygwożdżeniu oddziału Igora. „Mamy dowódcę!” – wykrzykiwał meldunki zaaferowany operator. Nadajnik był tuż przed nią, ale nie mogła pozwolić umrzeć swojemu ukochanemu, swoim braciom...
     Natychmiast zablokowała systemy alarmowe, ściągając na siebie uwagę korporacji. Tak jak liczyła, od razu pchnięto ku niej szturmowców, odciążając słabnące siły buntowników. Nim cyborgi dotarły na miejsce, zdążyła jeszcze zniszczyć zabezpieczenia, prowadzące do serwerowni, tym samym otwierając bojówkom drogę do nadajnika, gdyby sama już nie zdołała tam dotrzeć.
     Wrogi oddział znalazł się w atrium po kilku chwilach. Zablokowali wszystkie przejścia, obsadzili strzelców w strategicznych punktach. Helikopter unosił się nad nią, szarpiąc jej włosy i ubranie wściekłym powiewem. Stała, oślepiona reflektorami, zmuszając się do uniesienia głowy, mimo że cała drżała ze strachu.
- Podnieś wygłuszacz i załóż go! – natarczywy głos z megafonu ponowił rozkaz.
Schyliła się po urządzenie, nie zamierzając jednak wypełnić polecenia. Wyszukała ślad EEG pilota helikoptera. Jego wygłuszacz stawiał opór ledwie chwilę, potem całkowicie poddał się jej woli. Mężczyzna był podpięty do śmigłowca bio-złączem, więc zagłuszyła jego impulsy i wydała polecenie bezpośrednio do działa: polecenie otwarcia ognia.
     Reakcja była natychmiastowa. Hucząc śmigłami, maszyna obróciła się w powietrzu, a potem do ryku silników dołączył wściekły terkot broni. Pociski uderzały dokładnie tam, gdzie chciała: w kable, łączące ludzi z bronią, w druty wygłuszaczy, w punkty koordynacji pancerzy.
     Aniela musiała jednak pomyśleć o jakiejś kryjówce; zostając na widoku, wystawiała się na cel. Pchnęła w eter serię impulsów i rzuciła się za plecy żołnierza z tarczą. Obaj strzelcy wyborowi wychwycili fałszywe sygnały – padły dwa chybione strzały.
    Tymczasem śmigłowiec rozbroił cały oddział, czyniąc z cyborgów bezradne dzieci; pancerze przestały stanowić ochronę, miotacze stały się za ciężkie. Pozbawieni łączności nie mogli nawet wezwać posiłków. Mimo to, korporacja nie zamierzała się poddać. Dziewczyna wyczuła, że zbliża się kolejny oddział, ale usłyszała również myśli bojówkarzy, którzy widocznie ruszyli jej z odsieczą.
     Cyborg, za którym się kryła, porzucił tarczę i uciekł za barykadę. Aniela skierowała helikopter w stronę nadchodzących wrogów, chcąc powtórzyć manewr, gdy nagle poczuła przeszywający ból w podbrzuszu. Osunęła się na kolana, przyciskając dłonie do rany. Krew popłynęła jej między palcami.
    Starając się na to nie patrzeć, skupiła się na śmigłowcu, który teraz pochylił dziób i ruszył w kierunku serwerowni, gdy poczuła, że ktoś dopadł do niej. Ujrzała nad sobą umorusaną, pociętą twarz ukochanego.
- Coś ty zrobiła…? – nie usłyszała głosu we wszechobecnym hałasie, raczej domyśliła się znaczenia słów. – Dlaczego ściągnęłaś ich na siebie?
- Nie mogłam dać wam zginąć… - odparła z wysiłkiem.
- Nie taki był plan! – widziała rozpacz w jego oczach, gdy spojrzał na ranę.
Magnetyczne pociski korporacji czyniły wielkie spustoszenia w ludzkim organizmie i Aniela wiedziała, że z tego nie wyjdzie.
Złapała Igora za nadgarstek, czując smak krwi w ustach.
- Utrzymam helikopter – rzekła słabo. – Ale nie dam rady wam pomóc…
- Przestań – warknął i sięgnął po porzuconą tarczę, by osłonić ich oboje.
     Kule syczały dokoła, a ona myślała tylko o śmigłowcu, prawie widziała, jak zbliża się do celu. Huk pękającego szkła dotarł do nich, gdy śmigło przebiło kopułę serwerowni. Kazała pilotowi uciekać i w tym samym momencie straciła kontrolę nad maszyną. Helikopter zmiażdżył stalowe rusztowanie i uderzył w kolumnę nadajnika. Cyborgi i bojówkarze przerwali wymianę ognia, by popatrzeć na słup ognia, który nagle buchnął z budynku za ich plecami. Buntownicy wznieśli okrzyk radości.
Aniela spojrzała na Igora.
- Udało się – szepnęła.
- Obiecałaś, że się nie wtrącisz. Obiecałaś mi…
- Musiałam – odrzekła stanowczo. – Ja jestem tylko narzędziem, to za tobą idą ludzie…
Zakrztusiła się i poczuła strużkę krwi, spływającą jej po brodzie. Mężczyzna wytarł ją delikatnie i ujął jej twarz w dłonie.
- Nie żałuję – rzekła, zamykając oczy. – Wolność.
- Wolność – powtórzył, opuszczając głowę.